Przejdź do głównej zawartości

Mała czarna czyli "Without Merit" Colleen Hoover

Hejaho wszystkim !

Dzisiaj (ha, cóż za nowość) książka Colleen Hoover "Without Merit". Pozycja, po której spodziewałam się wiele. Mocna, przejmująca, poruszająca problemy takie jak zagmatwane relacje rodzinne, pierwszy stosunek seksualny, depresja i radzenie (lub nie) sobie z nią.

"Nie każda pomyłka zasługuje na konsekwencje. Czasem jedyne na co zasługuje to przebaczenie"


Nie wiem, czy też tak macie, ale ja mam obsesję na punkcie doszukiwania się w książkach drugiego dna. I teoretycznie rzecz biorąc, od początku widać, że książka jest o depresji. I jest. Ale w bardzo mądry i obszerny sposób pokazuje, jak sobie z nią radzić a czego nie powinno się robić. Tak samo idealnie pokazuje presję społeczeństwa w stosunku do przeżywania pierwszego razu, o umniejszaniu wagi tego oraz namawianie, by mieć już to za sobą. Nie napiszę tutaj nic więcej, bo będzie to jeden wielki spojler. Jeśli chcecie więcej moich wrażeń, ze spojlerami, zapraszam na Instagram, tam pod jednym ze zdjęć jest wielkie *uwaga spojler* więc można poczytać :) Można też tam znaleźć nawiązanie do tego, że każdy przeżywa mniejsze lub większe dla niego tragedie na swój sposób, że nikt nie może dokładnie wiedzieć, jak dane wydarzenie może na nas wpłynąć ale i my nie możemy oceniać tego, jak czują się inni. I patrzeć na swoje życie oczami innych osób

"Nie masz prawa decydować, ile Twoje życie znaczy dla innych"

Książka, jak każda tej autorki, napisana jest w sposób taki, że wciąga od pierwszych stron. Mimo tego, że akcja zaczyna się dopiero po 160 stronach, całość potrafi zaintrygować, przez dawkowanie informacji i nowych faktów. Aż w końcu wszystko wystrzeliło.  Jak to mówią, jak się rypie, to wszystko na raz. I tak było też tutaj. Tajemnice wysypywały się jak z rękawa, zagadki rozwiązywały, konflikty narastały i wszystko aż do ostanie strony.


"Każdy ma inny punkt wyjścia" 

Zbierałam się do tej recenzji długo, bo chyba sama potrzebowałam czasu, by ja przetrawić. Jest to pozycja bardzo mocna. Oceniłabym ją bardzo wysoko, nie takimi kategoriami, jak inne książki tej autorki, czyli temu, że bohaterowie super (chociaż są, i świetni i wkurzający). że wciąga, hipnotyzuje, czyta się szybko i płacze na koniec. Nie. Ta książka nie jest lekka. Niesie spory przekaz, i czytając ją szybko, jak powiastkę, ominiemy sens. Moja wysoka ocena wynika z odwagi autorki do poruszenia tak ważnych tematów, opisania tego w obszerny i obrazowy sposób oraz wykreowania historii tak, że wciągnie, nie będzie zbyt ciężka dla wielu osób ale będzie dawała do myślenia.

"Nie przychodzimy na świat, żeby stawać się wiernymi kopiami rodziców"



A dlaczego mała czarna? Bo ona właśnie taka jest. Mocna, wyrazista, a pijąc ją za szybko, stracimy cały aromat.

Do napisania !

I jeszcze KLIK fejsbuk oraz KLIK instagram żeby być na bieżąco. Zachęcam również do komentowania, chętnie podyskutuję, oraz do obserwowania :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Espresso doppio czyli "November 9" Colleen Hoover

Tak. A ja znowu tą samą autorkę. Wspominałam już, że ją uwielbiam? Więc ! Bez chwili zawahania mogę powiedzieć, że książka to jest zdecydowanie dziesiątką.  "Zagubiliśmy się między fikcją a rzeczywistością. Nieważne, jaką wersję historii poznacie. Nieważne, który z ostatnich rozdziałów okaże się tym prawdziwym. Ważne jest jedno: zawsze będę ja kochał" Moim zdaniem, Colleen Hoover po raz kolejny upewniła nas w tym, że pisanie to jej pasja, pomysły nie maja granic i żadna z książek to nie przypadkowe szczęście.  Od początku czytają tą książkę, miałam wrażenie, że jesteśmy wrzuceni w środek fabuły. Nie było czasu na to, żeby powoli rozkręcać akcje, w końcu bohaterowie mają niecały jeden dzień na napojenie się sobą za cały rok... Całość historii na początku zakrawa o absurd. Przecież kto z nas, spotykając pierwszy raz chłopaka, umawia się z nim, zaprasza do domu a na koniec zgadza się na randkę... za rok? Owszem, można to zrzucić na ciekawość, wręcz stwierdzenie, ż...

Espresso doppio czyli "Bez słów" Mia Sheridan

Tak tak tak, wzięło mnie na wracanie do książek dawno przeczytanych. Przez ostatni czas mnie tu nie było, ale urlop rządzi się swoimi prawami, a po urlopie, chyba każdy pracujący wie, jak ciężko wrócić do rzeczywistości. Ale jestem, wróciłam, żyje (chyba) więc piszę ! "Pełne zrozumienia milczenie bywa lepsze od wielu słów, które koniec końców okazują się bezsensowne i zbędne" Powiem wam tak. Tą książkę czytałam już jakiś rok temu, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Ostatnio postanowiłam zrobić mały eksperyment, taki powrót do przeszłości i poczytać te pozycje, za którymi kiedyś szalałam po raz kolejny. Byłam ciekawa, czy emocje będą dalej takie same, czy przemyślenia się zmienią, czy to była tylko chwilowa fascynacja. Przy tej pozycji mogę szczerzę powiedzieć, że zakochałam się od nowa. Dowód na to, że na urlopie i w podróży też czytam :D "Przyniosłeś ciszę, najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałam, bo cisza była tam, gdzie Ty" Historia opowiada o dwójce ...